5 grudnia 2020
SSiostra Halina – Aurelia Biegańska urodziła się 3 października 1945 r. w Sowińcach, powiecie łaskim. Zmarła w środę 2 grudnia 2020 r. w szpitalu w Radziejowie. Przeżyła 75 lat, w tym 58 w Zgromadzeniu.
Aurelia pochodziła z ubogiej, wielodzietnej rodziny. Rodzice: Stanisław i Stanisława z domu Szczepaniak, posiadali niewielkie gospodarstwo rolne. Miała trzech braci: Jana (który zmarł jako niemowlę), Jerzego i Zdzisława, oraz pięć sióstr: Annę, Janinę, Krystynę, Zofię i Barbarę. W domu panowała atmosfera serdeczna
i religijna. Została ochrzczona 20 stycznia 1946 r. w rodzinnej parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Buczku. W 1956 r. po raz pierwszy przystąpiła do Komunii św. Od tamtej pory, jak napisała w życiorysie: „Kościół i sprawy Boże zawsze mnie mocno interesowały”. Do kościoła miała 6 km, ale to nie przeszkadzało, aby w każdą niedzielę uczestniczyć we Mszy św., a niekiedy także w Nieszporach. Dała się poznać wg opinii ks. proboszcza, jako praktykująca katoliczka, często przystępująca do sakramentów św. W 1959 roku ukończyła siedem klas szkoły podstawowej w Maleni. Sakrament bierzmowania przyjęła 30 lipca 1960 r. w kościele w Buczku z rąk bp. Bohdana Bejze.
W wieku 14 lat zaczęła myśleć o tym, aby zostać siostrą zakonną. W spełnieniu pragnienia pomógł Aurelii ksiądz prefekt, który zapoznał ją z siostrami mieszkającymi w Buczku. Od tamtej pory chętnie i często odwiedzała siostry: s. Emanuelę Kowalewską, s. Stanisławę Kuźnik, s. Cherubinę Sadowską i katechetkę – s. Jadwigę Bieńkowską. Za zgodą rodziców zgłosiła się do Zgromadzenia Sióstr Wspólnej Pracy od Niepokalanej Maryi. W podaniu o przyjęcie do Zgromadzenia, skierowanym do m. Czesławy Krasińskiej, napisała: „Pragnę całym sercem służyć Bogu i Jego Matce Najświętszej w tym Zgromadzeniu, które poznałam od kilku lat.” Do postulatu została przyjęta 7 lipca 1962 r. pod opiekę wychowawczyni s. Anny Mielcarek. Formację nowicjacką zdobywała na Glinkach pod kierunkiem mistrzyni s. Emilii Łyszczak. Pierwszą profesję złożyła 21 listopada 1964 roku, a profesję wieczystą 2 lipca 1969 roku. Na pamiątkę tego wydarzenia otrzymała od ks. bpa Jana Zaręby obrazek Matki Boskiej Częstochowskiej z dedykacją, który bardzo ceniła, a on wskazywał na ważny – maryjny – rys jej pobożności i służby w Zgromadzeniu. Od postulatu s. Halina służyła w kuchni, dbając o posiłek dla sióstr, kapłanów czy osób świeckich. Po prostu – żywiła innych, jak Maryja Jezusa w Nazarecie. Siostry chwaliły ją za dobry smak. Prosząc o dopuszczenie do ślubów czasowych motywowała: „całym sercem pragnę służyć Bogu” i tak czyniła, angażując wszystkie swoje siły i całe swoje serce w wykonywanie czynności kuchennych. Była bardzo pracowita i ofiarna, w pracy cicha i odpowiedzialna. Nie narzekała na ilość lub ciężar pracy. Dla sióstr zawsze pomocna, życzliwa i usłużna. Sama nigdy nie mówiła źle o innych i nie pozwalała tego robić w swojej obecności.
Po nowicjacie, w 1964 roku została skierowana do domu biskupiego we Włocławku, do pracy w kuchni. Służyła swoimi umiejętnościami ks. biskupowi Antoniemu Pawłowskiemu. Następne dwa lata (1968-1970) pracowała w kuchni w domu generalnym Zgromadzenia, na ul. Orlej 9. W latach 1970-1972 posługiwała w kuchni w Domu Księży Emerytów w Ciechocinku. W roku 1972 wyjechała wraz z s. Gaudencją Ząbroń i s. Gracją Banakowicz do Laxton Hall w Anglii. Tam bardzo dobrze organizowała sobie pracę, znajdowała nawet czas na uprawę ogródka warzywnego. Cieszyły ją zebrane plony, z których robiła przetwory. Lubiła przygotowywać rezydentom smaczne posiłki i słodkie pieczone niespodzianki. Podczas pobytu w Anglii dała o sobie znać choroba i w 1974 r. s. Halina wróciła do Polski. W domu nowicjackim na ul. Leśnej i u rodziny wracała do zdrowia, a następnie podjęła ponownie pracę w kuchni w Domu Księży Emerytów w Ciechocinku.
W latach 1974-1982 gotowała dla rezydentów i duszpasterzy z parafii.
W 1982 roku przyjechała do domu generalnego, do pracy w kuchni, gdzie kierowniczką była s. Ksawera Głogowska. Współpracowała tutaj m.in. s. Brunoną Taranek, s. Ewą Waszak, s. Świętosławą Kołowrocką i s. Anną Piwowarską. W roku 1986 została skierowana na kurs kulinarny, by uzyskać dyplom mistrzowski. Pracowała do 2008 roku, do czasu, kiedy choroba nie pozwalała na fizyczny wysiłek. Choć nie mogła kontynuować stałego obowiązku, nadal służyła siostrom pomocą. Chodziła, a gdy już nie miała sił, jeździła z infirmerii na wózku do kuchni, aby wykonać drobne prace (pierogi, naleśniki, łupanie orzechów).
Siostra Halina z modlitwy czerpała siły do wytężonej pracy, a następnie do pokornego przyjmowania cierpienia. Powierzone jej przez siostry intencje omadlała ochoczo. Często odmawiała różaniec, miała nabożeństwo do Matki Bożej Fatimskiej, rozważała stacje Drogi krzyżowej. A zapytana przez siostrę, która się nią opiekowała: o czym myśli, bez zastanowienia odpowiadała: o Panu Jezusie. Troszcząc się o nowe powołania do Zgromadzenia, składała Bogu liczne drobne ofiary. Gorliwie pracowała także nad swoimi słabościami, modliła się i podejmowała postanowienia, aby z pomocą Bożej łaski dojść do świętości.
W 1989 r. obchodziła 25-lecie profesji zakonnej i na okolicznościowy obrazek wybrała cytat z piosenki: „Panie mój, cóż Ci oddać mogę za bezmiar niezliczonych łask?”. Słowa te oddają wdzięczność s. Haliny, z jaką przyjmowała i realizowała powołanie zakonne. Ujawniają także jej zamiłowanie do muzyki. Śpiewała sopranem w zakonnym chórze, grała na gitarze i mandolinie. Chętnie też modliła się przez śpiew. Czyniła to w kaplicy, a jeszcze gorliwiej w infirmerii, kiedy słyszała przez głośnik msze św. lub nabożeństwo. Złoty jubileusz zakonny obchodziła w 2014 roku z sercem przepełnionym wdzięcznością w myśl ewangelicznych słów: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy” (Mt 17,4).
W chorobie, szczególnie w ostatnich latach, kiedy stała się całkowicie zależna od innych, była cierpliwa i nie skarżyła się na ból. Ze spokojem przyjmowała wszystkie niedogodności i ograniczenia związane z postępującą chorobą. Nie absorbowała sobą, a na każdą, nawet najmniejszą przysługę i pomoc odpowiadała z właściwą sobie wdzięcznością. Pogoda ducha jej nie opuszczała i z serdecznym uśmiechem witała siostry odwiedzające ją w infirmerii.
Rano 26 listopada 2020 r. została zabrana do włocławskiego szpitala, z powodu trudności w przyjmowaniu pokarmów. Odeszła do Domu Ojca w środę 2 grudnia 2020 r. o godz. 535 w szpitalu w Radziejowie.
Uroczystości żałobne odbyły się w sobotę 5 grudnia 2020 r.: o godz. 730 Msza święta w kaplicy domu generalnego, następnie pogrzeb w kwaterze sióstr przy głównej alei cmentarza komunalnego przy ul. Chopina we Włocławku.
Zmarłą s. Halinę Biegańską powierzajmy Miłosiernemu Bogu w Eucharystii, modlitwie różańcowej przez kolejne trzy dni i brewiarzu. Niech Pan Jezus, któremu tak ofiarnie służyła i z którym jednoczyła się w cierpieniu, przyjmie ją do swej chwały.
ZOBACZ ZDJĘCIA Z POGRZEBU
(Kliknij na zdjęcie, aby powiększyć)