Najstarsza tradycja kościelna, której przedstawicielami są św. Justyn i św. Ireneusz, zawsze podkreślała zbawcze znaczenie wiary i posłuszeństwa Maryi oraz jej macierzyńskiej posługi względem Chrystusa.
Rola Maryi w tajemnicy odkupienia wynika z postanowienia Bożego: On sam jest Zbawcą, ale realizuje swoje dzieło także przy pomocy ludzi, spośród których pierwsze po Chrystusie i niepowtarzalne miejsce zajmuje Maryja, Matka Syna Bożego.
W tajemnicy odkupienia Maryja ma rolę analogiczną do tej, jaką spełniała w ukrytej tajemnicy wcielenia. Pod krzyżem, jak i przy zwiastowaniu, działanie Maryi sprowadza się w istocie do zgody, która wypływa z Jej wiary i miłości. Przy zwiastowaniu zgoda na życie, na ludzkie życie, które daje Synowi; przy odkupieniu, zgoda na śmierć, na ludzką śmierć, którą Chrystus musiał przecierpieć, aby odkupić świat. Te dwa przyzwolenia są w istocie jednym i tym samym fiat zwiastowania, którym obejmowała bezwarunkowo i nieodwołalnie wszystko, co musiało się stać.
Szczytowym momentem dzieła odkupienia była ofiara krzyżowa Chrystusa i jego zmartwychwstanie. Przy Chrystusie była wówczas Jego Matka (J 19,25). Teologia podkreśla zwłaszcza trzy wymiary obecności Maryi pod krzyżem: jej współcierpienie z Chrystusem; składanie przez nią ofiary ze swoich macierzyńskich praw względem Syna; przyjęcie testamentu z krzyża. Maryja uczestniczyła w ofierze zbawczej jako pierwsza odkupiona, a więc przedstawicielka ludzi, jako człowiek bez grzechu, a wreszcie jako Matka. Maryja stojąc pod krzyżem włączała się w zbawcze dzieło Jezusa, a jednocześnie zachowując postawę wiary i miłości reprezentowała ludzi oczekujących zbawienia. Należała do tych nielicznych, którzy nie zwątpili w Chrystusa, a zarazem przewyższała ich wszystkich cnotami. Maryja włączyła się w dzieło odkupienia w imieniu odkupionych, jako przedstawicielka ludzkości.
Zasadniczą cechą zbawczego planu Boga jest to, że chciał zbawić człowieka przez człowieka – włączyć ludzi odkupionych możliwie jak najpełniej w dokonanie zbawczych zamiarów. Temu zamysłowi Bożemu odpowiada obecność Maryi na Kalwarii i rola jaką tam pełniła. U boku Chrystusa, w pełni Mu podporządkowana, reprezentuje tu jako człowiek wszystkie cechy, których Bóg nie posiada. Maryja jest osobą ludzką, a Chrystus jest odwieczną Osobą Boską. Maryja żyła w ciemnościach pielgrzymującej wiary, Chrystus jako Bóg posiadał pewność Boga, a jako Człowiek posiadał wizję uszczęśliwiającą. Maryja jest człowiekiem odkupionym, a Chrystus nie potrzebował odkupienia. Ona jest kobietą, a On jest mężczyzną. Ze wszystkich tych przyczyn Maryja stoi u stóp krzyża w imieniu społeczności Kościoła, zbawionej ofiarą Chrystusa. Tam pod Krzyżem stała się ona Matką Kościoła z tytułu cierpienia, a zarazem wzorem postawy, jaką powinien mieć Kościół wobec Chrystusa. Maryja stojąca pod krzyżem ukazuje nam wzór postawy człowieka wobec Boga i Jego zamysłu, wzór postawy człowieka, który wszystko złożył w ręce Wszechmocnego. Tak ujął to Ignacio Larranaga: „Na Kalwarii milczenie Maryi przekształca się w adorację. Nigdy milczenie nie osiągnęło tak bogatego i złożonego znaczenia, jak w owej chwili: opuszczenia, gotowości, mocy, wierności, pełni, łaski, brzemienności, pokoju. Nigdy żadne stworzenie nie doznało takiej intensywności istnienia, jak Maryja na Kalwarii” .
Należy podkreślić, że ludzki czynnik u stóp krzyża uosobiony przez Maryję, nie jest wkładem koniecznym, ale dopełniającym całość odkupienia. Z tego właśnie tytułu Bóg chciał jej aktywnego udziału. Jak zgoda i ciało Niepokalanej były włączone w tajemnicę wcielenia, tak jej posłuszeństwo i jej cierpienie zostały włączone w tajemnicę odkupienia.
Maryja została włączona w dzieło zbawienia ze względu na swoją świętość. Do ofiary, która jest źródłem i podstawą odkupienia, nie mogło się dołączyć nic nieczystego i skażonego, żaden ślad grzechu. Jedynie ta, która była wolna od wszelkiej zmazy, Niepokalanie Poczęta, mogła brać udział w położeniu podwalin zbawienia. Jej udział w dziele Chrystusa to współczucie. Nie była ukrzyżowana obok, ale cierpiała z powodu Jego cierpień. Jej ból jest odbiciem Jego bólu w zwierciadle jej macierzyńskiego serca „przebitego mieczem boleści”, a jej pragnienia są duchowym odbiciem pragnień Chrystusa–Odkupiciela. „Maryja była obecna tam, między krzyżami postawionymi na wzgórzu, jako Współodkupicielka, Niepokalana, jedyna istota ludzka zdolna współdziałać w odzyskaniu ludzkości. Wszystko, czego od niej wymagał, Matka Mu dawała.”
Cierpienia Maryi – Matki patrzącej na okrutną śmierć swego Syna były nie tylko ogromne, ale nadto znoszone w cierpliwości i poddaniu woli Bożej. Taka postawa Maryi była dopełnieniem tego, co zostało przez nią wyrażone w chwili zwiastowania, czyli wiary, miłości i posłuszeństwa. Szczytem tej postawy była – wypływająca z miłości do Boga i ludzi – jej ofiara z macierzyńskich praw, jakie miała względem swego Syna. Na krzyżu oddał życie jej Syn, z którym była złączona więzią miłości i zjednoczenia, która była przedłużeniem naturalnej więzi ciała i krwi. „Maryja, pełna niepokoju i czułości w chwili narodzenia i dzieląca ból swojego ukrzyżowanego Syna, jawi się w powabie i ogromie kobiecości cierpiącej, ale opanowanej, obfitującej w zapas miłości, wobec której nawet śmierć jest bezsilna” (Gianna Campanini).
Bóg wzywając Maryję na Kalwarię zechciał rozciągnąć tę więź na cierpienia i zasługi odkupienia świata. Tam dzieło odkupienia osiągnęło szczyt i jedność Maryi z Synem sięgnęła najwyżej. Napisał o tym Pius XII w encyklice Haurietis aquas w 1956 r.: „Z woli Bożej w dziele dokonania ludzkiego zbawienia Najświętsza Dziewica Maryja była nierozdzielnie złączona z Chrystusem, tak że z miłości Jezusa Chrystusa i Jego cierpień wewnętrznie złączonych z miłością i cierpieniem Jego Matki powstało nasze zbawienie”. Naukę tę potwierdził Sobór Watykański II: Błogosławiona Dziewica utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do krzyża, przy którym nie bez postanowienia Bożego stanęła, najgłębiej ze swym Jednorodzonym współcierpiała i z ofiarą Jego złączyła się matczynym duchem, z miłością godząc się, aby doznała ofiarniczego wyniszczenia żertwa z Niej zrodzona; a wreszcie przez tegoż Jezusa Chrystusa, umierającego na krzyżu, oddana została jako matka uczniowi tymi słowy: „Niewiasto, oto syn Twój” (KK 58).
Współdziałanie, przez które wchodzi Maryja tak daleko i głęboko w dzieło odkupienia, jest całkowicie dziełem łaski Chrystusa. Uczestniczy ona w odkupieniu przez swoje współcierpienie i przez cenę, jaką Bóg temu wyznaczył. Jan Paweł II w encyklice Redemptor hominis w 1979 roku napisał: „Jej własny Syn chciał wyraźnie rozszerzyć macierzyństwo swej Matki – rozszerzyć w szczególnym znaczeniu, łatwo dostępnym dla ludzkich dusz i serc – wskazując jej z wysokości krzyża swego umiłowanego ucznia jako syna.”
To, co powiedziała Maryja w Magnifikat sprawdza się na Kalwarii bardziej niż kiedykolwiek: „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny” (Łk 1,49). Ofiara Maryi nie tyle uzupełniała zbawcze dzieło Jezusa, gdyż ono samo w sobie jest wystarczające, ile raczej przyczyniała się do jego większej skuteczności. W testamencie z krzyża Jezus wyraził swą troskę o Matkę i pragnienie, by każdy Jego wyznawca przyjął Maryję za swoją Matkę.
Przyjąć Maryję za Matkę to znaczy zasadniczo przyjąć do swojego życia tajemnicę krzyża. Maryja staje się nam matką przez swój i nasz ból. Tak zresztą jest z każdym macierzyństwem. Wydanie dziecka na świat zawsze wiąże się z bólem i ryzykiem życia tak dla matki, jak i dla dziecka. Także i my w bólu i zagrożeniu rodzimy się do tego, by być dziećmi Maryi. Odnajdujemy ją jako Matkę przy krzyżu Jezusowym i naszym. „W każdej chwili Maryja jest pociechą i pokojem; przemienia szorstkość w czułość, wojowniczość w łagodność. Matka łaskawa i słodka, cierpi z cierpiącymi, zostaje z pozostającymi, wyrusza z wyruszającymi” (Ignacio Larranaga). Uciekając od krzyża, nie przyjmując go, uciekamy od Maryi, od jej macierzyństwa. To przecież tylko dlatego, że Jan był przy krzyżu, że nie uciekł jak inni, mógł otrzymać Maryję za Matkę. Otrzymał ją w jej i w swojej strasznej biedzie, w godzinie tragedii, innym wydawało się, że otrzymał ciężar, a tymczasem była to jutrzenka zmartwychwstania. Przyjmując Maryję, przyjął wielkie bogactwo wiary, nadziei i miłości.
Maryja staje się naszą Matką przede wszystkim jako Matka Bolesna w naszej bezradności wobec krzyża. Można od niego uciekać, można próbować zapomnieć, popadać w rozpacz, w depresję, ale można też pod krzyżem odnaleźć Matkę, którą Jezus nam dał. I można od niej uczyć się zawierzenia, zaufania i miłości, która jest ofiarą, która wszystko przetrzyma i poprowadzi do zwycięstwa.
Trzeba nam uwierzyć, że wsłuchiwanie się w słowo Boga, Jego wolę, jak to czyniła całym swoim życiem Maryja może być źródłem siły i nadziei każdego dnia naszej ziemskiej wędrówki. W chwilach szczególnie trudnych trzeba nam stawać przy krzyżu Jezusa, obok Maryi. Taki jest program życia człowieka wiary, który powierza się opiece Maryi oraz ją wybiera za Matkę i wzór. Niewątpliwie jest to wędrówka trudna, ale konieczna i z Maryją możliwa.
Powtarzajmy ze św. Bernardem z Clairvaux: „Jeśli naśladujesz Maryję, nie zgubisz się. Jeśli powierzysz się jej, nie zbłądzisz. Skoro cię podtrzymuje, nie upadniesz. Skoro się tobą opiekuje, nie obawiaj się zagubienia. Skoro cię prowadzi, bez trudu zbawisz się. Skoro cię broni, z pewnością osiągniesz królestwo błogosławionych.”
Literatura:
- Bartosik G. M., Z Niej narodził się Jezus, Niepokalanów 2004.
- Dwa tysiące lat z Maryją – myśli na każdy dzień, Warszawa 2000.
- Katolicyzm A-Z, Łódź 1989.
- Laurentin R., Matka Pana, Częstochowa 1989.
- Łucarz S., Blisko Maryi, Kraków 2004.
- Melotti L., Maryja Matka żyjących, Niepokalanów 1993.
- Rogowski R. E., ABC teologii dogmatycznej, Wrocław 1999.
- Suenens L. J., Kim jest Ona?, Warszawa 1988.
s. Agata Błaszczyk