Wprowadzenie
Pierwszy dzień nowego roku kalendarzowego to Uroczystość Maryi Panny Bożej Rodzicielki. Każdy nowy etap życia wiążemy z nadzieją, że przeżyjemy go lepiej, pomyślniej i owocniej. Jednocześnie towarzyszy nam świadomość naszej słabości i przemijania, jakie niesie z sobą czas. Dlatego wyczuwamy w nas samych i wokół napięcie i oczekiwanie.
Słusznie Kościół wybrał dzień 1 stycznia dla uczczenia tajemnicy Bożego macierzyństwa Maryi, która kryje w sobie spełnienie obietnicy przyjścia Mesjasza i wprowadza w ludzki świat Bożą Naturę.
Do tytułu Maryi – Boża Rodzicielka, a jeszcze bardziej Matka Boska – jesteśmy tak przyzwyczajeni, że nie robi on na nas większego wrażenia. Mocno jest zakorzeniony w naszej polskiej kulturze. Przykładem jest tutaj najstarsza pieśń Polaków „Bogurodzica”. Jednak za tym tytułem, który został oficjalnie ogłoszony w formule dogmatycznej, kryje się historia niezwykłego napięcia, które powodowało spory i rozdarcia w Kościele pierwszych wieków.
Tytuł „THEOTOKOS” we wczesnej tradycji
Kult Maryi wśród chrześcijan istniał od samego początku; przejawiał się on w szczególnej czci i miłości do Matki Pana, w wezwaniach i modlitwach skierowanych do Niej i w naśladowaniu Jej cnót. Początkowo w liturgii czczono Maryję łącznie z Jezusem. Wyrażało się to np. w wyznaniach wiary składanych przez katechumenów. Prawdopodobnie kult ten początkowo miał charakter prywatny, bo istniała obawa, żeby nowo nawróceni z pogaństwa nie traktowali Maryi jako bogini. Niemniej już z II w. zachował się wizerunek Maryi z Dzieciątkiem (katakumby Pryscylli w Rzymie). Specjaliści podają, że tytułu tego używał jeden z największych pisarzy Kościoła pierwszych wieków Orygenes (+253), lecz jego dzieła nie dotrwały do naszych czasów. Pierwszym pewnym dokumentem jest świadectwo św. Aleksandra z Aleksandrii (325) oraz wypowiedzi św. Grzegorza z Nazjanzu (+390). Na Zachodzie jako pewnika używano tytułu Mater Dei (lub Dei Genitrix). Dwa razy spotyka się go w tekstach św. Ambrożego. Ten tytuł jest przypisywany Maryi w najstarszej greckiej antyfonie „Pod Twoją obronę” z III w. Tu po raz pierwszy pojawia się słowo Theotokos – Boża Rodzicielka. „Pod obronę miłosierdzia Twojego uciekamy się, o Boża Rodzicielko, naszymi prośbami nie gardź w potrzebie, lecz od niebezpieczeństwa wyrwij nas, Ty, która sama jesteś czysta i błogosławiona”. Przez całe cztery wieki posługiwano się tym wyrażeniem, aż do wybuchu kontrowersji w 430 roku. Ostatecznie Sobory w Efezie i Chalcedonie włączyły tę nazwę w uroczyste orzeczenia i w ten sposób potwierdziły Tradycję.
Spory i ustalenie soborowe
Dlaczego czekano aż tyle czasu, skoro ten tytuł jest tak oczywisty? Otóż ten tytuł ukrywa w sobie i odkrywa rzeczywistość dla człowieka niepojętą i pełną paradoksów. W jaki sposób nawet najdoskonalsza kobieta może stać się Matką samego Boga? Nie bardzo mieści się to w naszej głowie. Nie mieściło się też głowach wielu teologom i myślicielom pierwszych wieków chrześcijaństwa.
Do nich należał Nestoriusz, patriarcha Konstantynopola od 428 roku. W swoich kazaniach zwalczał on tytuł Theotokos. Był on uczniem teologicznej szkoły w Antiochii Syryjskiej, która zwróciła uwagę głównie na człowieczeństwo Jezusa. Gdy określano tajemnicze zjednoczenie bóstwa i człowieczeństwa w Jezusie, mówiono, że „Chrystus–człowiek jest świątynią, w której zamieszkał Bóg”. Chrystus-człowiek jest więc kimś innym niż Bóg. Dlatego Nestoriusz głosił, że Maryja nie mogła urodzić Boga, że jest tylko Christotokos, Matką Chrystusa–człowieka, który później zjednoczony został z Synem Bożym. Sprawa ta nabrała rozgłosu, gdy o wystąpieniach Nestoriusza dowiedział się Cyryl, biskup Aleksandrii. Jego nauka o Chrystusie, w przeciwieństwie do nauki Nestoriusza podkreśla jedność Bóstwa i człowieczeństwa Słowa Wcielonego.
Święty Cyryl napisał list streszczający naukę katolicką: „Nie mówimy, że natura Słowa zmieniła się w ciało, ani że zmieniła się w człowieka pełnego, złożonego z duszy ciała, lecz twierdzimy, że Słowo jednocząc się przez unię hipostatyczną z ciałem ożywionym duszą rozumną, stało się człowiekiem w sposób niewypowiedziany i niepojęty i że zostało nazwane Synem Człowieczym…Albowiem nie urodził się najpierw ze Świętej Dziewicy człowiek, w którego by potem wstąpiło Słowo, lecz twierdzimy, że już w łonie Matki zostało ono połączone z ciałem i cieleśnie się urodziło, przyjmując urodzenie cielesne jako własne…Przeto (święci Ojcowie) nie wahali się nazwać Świętej Dziewicy Matką Boga”.
W ten sposób dla Cyryla zjednoczenie między Bóstwem Słowa i jego człowieczeństwem jest prawdziwie fizyczne. Jest to zjednoczenie tak nadzwyczajne, że uzasadnia prawdziwie tytuł Theotokos. Ukazuje Chrystusa, który nie jest człowiekiem ubóstwionym, lecz Bogiem i przyjął ludzkie ciało, jest Bogiem-Człowiekiem. Po otrzymaniu listu Nestoriusz odwołał się do Rzymu, gdy papieżem był Celestyn I. Został zwołany Synod w 430 roku, który potępił Nestoriusza i przyznał rację Cyrylowi.
W 431 roku zwołano trzeci Sobór powszechny do Efezu, któremu z ramienia papieża miał przewodniczyć Cyryl. Dnia 22 czerwca 431 zwołano wielką sesję soborową, bez obecności patriarchy Jerozolimy i potępiono oficjalnie naukę Nestoriusza, uroczyście ogłaszając, że Maryja ma być nazywana Matką Boga. Jednak po przybyciu spóźnionego patriarchy doszło do zatargów. Wówczas włączył się do sprawy cesarz Teodozjusz. Ostatecznie przyjęto rozwiązanie polubowne. Zachowano powiedzenie teologów z Antiochii, że Chrystus był świątynią, w której zamieszkał Bóg, ale dodano wyjaśnienie, że między Bóstwem i człowieczeństwem istnieje zjednoczenie osobowe (czyli „unia hipostatyczna”) i że Maryi należy się tytuł Matki Boga. Ujęto to w następujących słowach: „Niech nikt nie waha się nazywać Świętej Dziewicy Bożą Rodzicielką (Theotokos, Dei Genitrix) nie w tym sensie jakoby natura Słowa i Bóstwo wzięły z Niej swój początek, lecz w rozumieniu, że z Niej narodziło się święte ciało ożywione duszą rozumną, które substancjalnie połączyło się ze Słowem Bożym, o którym to mówimy, że narodziło się według ciała”.
Stwierdzenie Soboru Efeskiego podjął Sobór w Chalcedonie w 451 roku: „Naśladując Świętych Ojców, głosimy wszyscy jednomyślnie jednego i tego samego Syna, Pana naszego Jezusa Chrystusa… zrodzonego z Ojca przed wiekami w swym Bóstwie, lecz w ostatnich czasach dla nas i dla naszego zbawienia (zrodzonego) z Maryi Dziewicy, Theotokos, w swym człowieczeństwie”. Nauczanie to zostało powtórzone na Soborze Konstantynopolitańskim II w 553 r. i III w 681 r. oraz Watykańskim II w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele (KK 52 i 53). Natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego tak ujmuje tę prawdę: „Maryja jest prawdziwie Matką Bożą, ponieważ jest Matką Jezusa. Istotnie, Ten, którego poczęła jako człowieka z Ducha Świętego i który prawdziwie stał się Jej Synem, jest wiecznym Synem Boga Ojca. Jest samym Bogiem”.
Pismo święte nie nazywa Maryi Matką Bożą, ale wyraźnie objawia, że jest Ona Matką Jezusa (J 2,1; Dz 2,14) lub Jego Matką (Mk 3,13; Mt 1,11; Łk 2,34.48; J 2,5.12) , czyli Matką Słowa, które „stało się ciałem” (J 1,14).
Macierzyńska funkcja Maryi względem Jezusa nie ograniczała się do samej tylko biologicznej posługi; z wydarzenia Zwiastowania wynika, że Bóg oczekiwał od Maryi dobrowolnej zgody. Odpowiedź Maryi: „Oto Ja służebnica Pańska, niech mi się stanie wg słowa Twego” (Łk 1,38) stanowi wyraz Jej wiary, posłuszeństwa względem Boga. Sobór Watykański stwierdza, że „Maryja Dziewica, która przy zwiastowaniu anielskim poczęła i w sercu, i w ciele Słowo Boże i dała Światu Życie, uznawana jest i czczona jako prawdziwa Matka Boga i Odkupiciela” (KK 53).
Maryja jako reprezentantka ludzkości została zaproszona do dialogu o wcieleniu i zbawieniu. Był to największy, najważniejszy i najdonioślejszy dialog wszechczasów: z jednej strony Bóg, z drugiej człowiek, z jednej Przedwieczny i Wszechpotężny, a z drugiej krucha dziewczyna z palestyńskiego miasteczka. Ziemia i niebo zawisły na jej ustach. Aniołowie czekali jej odpowiedzi. Odwieczne Słowo oczekiwało Jej: „Niech mi się stanie”, by stać się ciałem.
Szczególne miejsce biblijne ukazujące Boże macierzyństwo Maryi, to opis nawiedzenia św. Elżbiety. Krewna Maryi natchniona Duchem Świętym mówi: „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie”. Określenie „Matka Pana” jest treściowo równoważne do tytułu „ Matka Boga”.
Nauka o Bożym macierzyństwie a nauka o Słowie Wcielonym
Sobór Efeski potwierdził przede wszystkim dogmat o jedności Chrystusa, jedności hipostatycznej, w konsekwencji zaś dogmat Bożego macierzyństwa. Istotnym jest zauważyć, że sobór ten był najpierw soborem chrystologicznym, a w następstwie tego także mariologicznym. Jeden ze współczesnych teologów stwierdza: „Dogmat Efezu posiada przede wszystkim znaczenie chrystologiczne. Maryja nie została nazwana «Matką Boga», by uwielbić Jej osobę, lecz ze względu na Chrystusa, aby prawda o Osobie Chrystusa została w pełni wyjaśniona. Także tam Maryja jest Służebnicą Pana. Dogmat, który Jej dotyczy, znajduje się w służbie prawdy odnoszącej się do Jej Syna, Pana. Sobór Efeski nazywając Ją Matką Boga, uznaje w Chrystusie dwie natury: ludzką i Boską, i jedną tylko Osobę. Uznaje on w ten sposób rzeczywistość Wcielenia począwszy od cudownego poczęcia Syna Bożego z Dziewicy Maryi”.
Stąd w sposób ostateczny dogmat Maryjny ukazuje się w Efezie jako nierozłącznie związany z teologią Wcielenia: macierzyństwo Boże Maryi zakłada konieczność zrozumienia tajemnicy Chrystusa. Popełniając błąd w odniesieniu do Chrystusa, popełnia się błąd co do Maryi i odwrotnie. Tak tę relację komentował św. Tomasz z Akwinu : „Człowieczeństwo Chrystusa i macierzyństwo Maryi są do tego stopnia powiązane, że popełnienie błędu co do jednego, oznacza z konieczności także błąd w stosunku do drugiego”.
Pokazuje to podstawową prawdę: Maryję dostrzega się tylko w świetle Jezusa. Z wielkości bytu i misji Jezusa wypływa wielkość Jego Matki. Jej macierzyństwo wobec Jezusa stało się źródłem zbawienia dla świata i wprowadza nas zasadniczo w centrum Jej tajemnicy. W zbawczym zamyśle Boga Ojca Maryja jest zasadniczo Matką odwiecznego Syna. Cała nauka o Maryi znajduje tutaj swoje światło i swoją podstawę.
Tak ujął to Pius XII: „Z tej najwznioślejszej funkcji Matki Boga, jak z tajemniczego źródła, zdają się wypływać wszystkie te przywileje i łaski, które zdobią w sposób i w stopniu nadzwyczajnym Jej duszę i Jej życie”.
Również Paweł VI stwierdza: „Ta chwała i godność Matki Bożej nie ma równej wśród stworzeń i jest dla Maryi najwyższym tytułem czci, gdyż w Bożym macierzyństwie znajduje się podstawa wszystkich przywilejów i prerogatyw Maryi”.
A Jan Paweł II ujmuje tę prawdę następująco: „Maryja tworzy z Jezusem jedno, nie tylko dlatego, że są Matką i Synem według ciała, lecz dlatego, że w wiecznym zamiarze Boga są kontemplowani, przeznaczeni, umieszczeni razem w centrum historii zbawienia”.
Teolog Perrin podkreśla ważność tego dogmatu: „Kto zrozumiał Jej macierzyństwo, zrozumiał Maryję. Dlatego tylko Bóg jest tutaj tym, który zna to, czego udzielił stworzeniu czyniąc z niego swoją matkę, podczas gdy dla nas Maryja pozostaje niedościgniona, podobnie jak i Syn”.
Podsumowując: dogmat Bożego Macierzyństwa jest oparty całkowicie na chrystologii i oznacza, że:
- Maryja zrodziła Syna Bożego według ciała (Syn Boży jest prawdziwie tym, który został zrodzony z Maryi Dziewicy)
- Maryja jest więc Matką Syna Bożego (według ciała)
- Maryja jest zatem Matką Boga (gdyż Syn Boży jest drugą Osobą Trójcy Świętej, czyli jest Bogiem).
Boże macierzyństwo a świętość Maryi
Rozważając treść tajemnicy Bożego Macierzyństwa Maryi, trzeba więc brać pod uwagę zagadnienie wzajemnego stosunku ludzkiej osoby Maryi i Boskiej Osoby Jezusa. W sensie potocznym rozumiemy „macierzyństwo” jako: urodzenie dziecka przez matkę, powodujące ich wzajemną, trwałą więź. Każdy z nas jako osoba jest na stałe związany z matką. Mamy prawo wnioskować, że Maryję i Jezusa wiąże także głęboki, trwały stosunek. Maryja, jak każda matka, jest Rodzicielką swego Syna co do ciała. Ludzką duszę Jezusa stworzył Bóg i ta dusza oraz ciało są złączone od chwili Wcielenia z Boską Osobą Syna Bożego. Maryja jest zatem matką osoby, która z Niej wzięła ciało. Jest Ona Matką i jak każda ludzka matka ma prawo nazywać Chrystusa swoim synem.
Trzeba oczywiście pamiętać, że Maryja choć ma tego samego Syna, co Bóg Ojciec, to Ona daje Mu tylko naturę ludzką, podczas gdy Bóg rodzi Syna w swej Boskiej istocie, którą posiadają odwiecznie Trzy Osoby Boskie.
Jakie są konsekwencje tego Boskiego Macierzyństwa dla życia wewnętrznego Maryi?
Maryja, jak każda matka otaczała swego Syna miłością i troskliwością, obdarzała Go zaufaniem i była Mu oddana. Każde dziecko zależy od matki, ale jest i odwrotnie: rodzice dając życie dziecku i wychowując je – sami się zmieniają. Maryja jak matka kocha, pielęgnuje, wychowuje swego Syna, ufa Mu i wierzy, ale sytuacja jest wyjątkowa, bo Jej dziecko to Bóg. Gdy kocha swego Syna, to kocha samego Boga, spełnia więc nieustannie akt miłości, bezpośrednio obcując z Bogiem. „W Maryi miłość zestroiła wszystkie Jej władze, uporządkowała wszystkie Jej moce, połączyła wszystkie Jej pragnienia – miłość stała się jedynym aktem Jej życia. Istnienie Maryi, zamiast przejawiać się w wielu aktach, jest nieogarnioną doskonałością jednego aktu miłości”, tak napisał Anastasio Ballestrero. Świętość Maryi jest więc ściśle związana z jej macierzyństwem. Oddając się Synowi na matczyną służbę, oddaje się samemu Bogu. Jak napisał filozof Jean Paul Sartre: „Żadna kobieta nigdy nie mogła mieć Boga tak blisko, jak Maryja, Boga-Dziecię, które mogła brać na ręce i okrywać pocałunkami, Boga oddychającego i rozpromienionego, Boga, którego można było dotknąć i który się uśmiechał”.
Słuchająca Matka Boża wzorem dla nas
Można zadawać jeszcze inne pytania: Co było najważniejsze w życiu młodej żydowskiej kobiety o imieniu Miriam, po polsku Maryi, co prawdopodobnie oznacza „umiłowana przez Boga” lub „miłująca Boga”? Jaka Jej postawa zadecydowała o Bożym Macierzyństwie?
Jak zwykle w rzeczach wielkich rozstrzygające znaczenie mają postawy najprostsze, bowiem największa głębia kryje się w rzeczach najprostszych. W czym wyraziła się prostota Maryi? Otóż znalazła ona swój wyraz w spełnieniu pierwszego i najważniejszego przykazania, jakie Bóg dał Izraelowi, a które jednoznacznie przypomniał Jezus: „Słuchaj Izraelu, Pan, Bóg nasz jest jeden. Będziesz miłował Pana Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą” (Mk 12, 29-30).
Dla Żydów jest to najważniejsza modlitwa. Była nią również dla Maryi. Owo pierwsze słowo szema jest niezwykle ważne, gdyż ono mówi, że nie na nas opiera się cały świat i wszystko, co nas otacza. „To Bóg jest centrum, On jest miarą wszystkiego! On jest ważniejszy od moich uczuć, od mojej psychiki mocnej czy słabej, od moich wpływów, tam, gdzie trzeba, od całej wiedzy i przemyślności, i wreszcie od mojej mocy.” Jezus często powtarza wezwanie: „Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”. Nie chodzi tu o słuchanie dla potwierdzenia swoich przemyśleń czy idei, ale o postawę słuchania słowa Bożego, które wpływa na moje życie i je przemienia według woli Boga, czyli chodzi o postawę posłuszeństwa słowu Bożemu.
To przykazanie szema stało w centrum życia Maryi. Ona poczęła i porodziła przez wiarę, a wiara, jak mówi św. Paweł rodzi się ze słuchania. Maryja zatem poczęła i porodziła przez słuchanie. Ona naprawdę słuchała. Słuchać bowiem oznacza słyszeć i być posłusznym. A Bóg mówi cicho i zwraca się do ludzkiej wolności. Maryja w pierwszym momencie rozmowy z Bożym Posłańcem jest zmieszana, słucha i nie boi się. Potem pojawia się zaciekawienie i dlatego pyta, chce słuchać, aż wreszcie słuchanie zamienia się w decyzję: „Niech mi się stanie według twego słowa” (Łk 1,38). Maryja słuchała przez całe swe życie: pasterzy, Symeona, swego Syna, a przede wszystkim wsłuchiwała się w głos Pana.
Jezus w czasie swej ziemskiej działalności nie mówił o swojej Matce – matka. Używa słowa «niewiasta». Czyżby to był brak czułości? Nic bardziej mylnego. Jezus i Maryja rozumieją się głębiej i znacznie lepiej niż możemy przypuszczać. Miejscem ich najgłębszego spotkania i porozumienia nie są słodkie uczucia, ale płaszczyzna słuchania, szema Izrael. Ta płaszczyzna jest mocniejsza od ludzkich więzów, nawet najbardziej zażyłych. Bo chociaż są piękne i wartościowe, to jednak bezsilne wobec grzechu i śmierci. Dlatego Jezus dwukrotnie pochwala publicznie tę znamienną postawę Maryi: „Błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego” (Łk 11, 28) oraz „Moją Matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” (Łk 8,21).
Maryja była zasłuchana w Słowo Boga i to wyraża Jej modlitwa, jedyna zachowana w Ewangelii – Magnifikat. Jej modlitwa przede wszystkim jest uwielbieniem i dziękczynieniem. Ona sławi Boga, który jest Jej, który jest pełen miłosierdzia, błogosławiony i potężny. Ona sławi Boga wspominając Jego potężne dzieła dokonane w dziejach zbawienia i w wybraniu Jej na Matkę Mesjasza. Tak Izraelici wielbili Boga Jahwe w hymnach, bezinteresownie i w radosnym śpiewaniu. Drugą zdumiewającą prawdą jaką odkrywamy w modlitwie Maryi to treść, która zawiera teksty biblijne. Wynika stąd, że serce Maryi i Jej pamięć były wypełnione tekstami Pisma świętego. Słowa Biblii płynęły niejako same z Jej serca i pamięci tworząc modlitwę. Modlitwa Maryi jest wybitnie biblijna.
Skoro chcemy być podobne do Maryi, musimy naśladować Ją w posłuszeństwie i w życiu wypełnionym Słowem Bożym.
Literatura:
- Bartosik G. M., Z Niej narodził się Jezus, Niepokalanów 2004.
- Dwa tysiące lat z Maryją – myśli na każdy dzień, zebrał C. Canova, Warszawa 2000.
- Katolicyzm A-Z, pr. zbior. pod red. Z. Pawlaka, Łódź 1989.
- Łucarz S., Blisko Maryi, Kraków 2004.
- Melotti L., Maryja Matka żyjących, Niepokalanów 1993.
- Rogowski R. E., ABC teologii dogmatycznej, Wrocław 1999.
- Santorski A., Skrypt z mariologii, maszynopis.
- Suenens L. J., Kim jest Ona?, Warszawa 1988.
s. Agata Błaszczyk